Wczoraj, a właściwie dzisiaj dotarliśmy na nocleg nieco przed godziną... 4:00 rano. Tante Krysia i cała familia z Hennef przywitała nas prawdziwie śląską gościnnością. Delektowaliśmy się pysznościami na suto zastawionym stole, po raz ostatni w ciągu najbliższych kilkunastu dni. Po Mszy Świętej w pobliskim kościele ruszamy dalej w drogę. Dzisiaj przed nami do pokonania 800 km. W Belgii na stacji benzynowej w naszej Nysce rozładował się akumulator... Na szczęście męska część załogi, dzięki sile swoich mięśni, uruchomiła nasz wóz na korbę. Niestety dzień nie skończył się na jednej awarii. Tuż za granicą francuską odpadł nam pedał sprzęgła :O Tę noc spędziliśmy w samochodzie na autostradowym parkingu, gdzieś w Normandii.
niedziela, 30 czerwca 2019
sobota, 29 czerwca 2019
Dzień 1 - Wyruszamy!
Punkt 7:00. Cała siedmioosobowa załoga HippieNyss wystartowała z Izbicka. Przed godz. 9:00 dotarliśmy do Katowic, gdzie czekaliśmy na oficjalne rozpoczęcie rajdu. Był czas na naklejenie numerków startowych (szczęśliwy 347) i poznanie się z innymi uczestnikami Złombolu.
Równo o godzinie 12:00 wystartowaliśmy z Katowic z całą złombolową rodziną. W tegorocznej edycji w kierunku Irlandii wyruszyło 450 załóg! Jesteśmy ciekawi, ile z nas dojedzie na metę... :) Naszym dzisiejszym celem jest pokonanie 1100 km z maksymalną prędkością 80 km/h, by dotrzeć do Hennef, koło Bonn. Wszyscy gotujemy się w naszej HippieNyss'ce bez klimatyzacji, a silnik zagłusza nasze rozmowy. 36-stopniowy upał daje nam się już we znaki ;)
Równo o godzinie 12:00 wystartowaliśmy z Katowic z całą złombolową rodziną. W tegorocznej edycji w kierunku Irlandii wyruszyło 450 załóg! Jesteśmy ciekawi, ile z nas dojedzie na metę... :) Naszym dzisiejszym celem jest pokonanie 1100 km z maksymalną prędkością 80 km/h, by dotrzeć do Hennef, koło Bonn. Wszyscy gotujemy się w naszej HippieNyss'ce bez klimatyzacji, a silnik zagłusza nasze rozmowy. 36-stopniowy upał daje nam się już we znaki ;)
środa, 15 maja 2019
Zaczęliśmy realizować nasz plan
Pacjent został zdiagnozowany. Oto jego karta:
Nazwa: HippieNyss
Rocznik: 1992
Dolegliwości:
W skrócie: nie ma co czekać - leczymy, działamy!Rocznik: 1992
Dolegliwości:
- brak hamulców
- wycieki (silnik, skrzynia, most)
- uszkodzona pompa wody
- nieszczelna nagrzewnica
- sprzęgło na wykończeniu
- wygłuszenie i nagłośnienie wnętrza
- stare, odchodzące naklejki
wtorek, 1 stycznia 2019
Po kilku latach, znów padł pomysł...
Jedziemy na Złombol 2019! Widząc start ubiegłorocznego Złombolu w Katowicach zrodził się w nas zew przygody i chęć kolejnego doświadczenia złombolowej wyprawy... Trzynasta edycja tym razem będzie miała metę w zielonej Irlandii. Nyska wciąż odpala, kółka się kręcą, a w dachu nie ma dziur, czyli stan prawie idealny ;) Wystarczy tylko kilka poprawek.
środa, 1 października 2014
Statystyki wyprawy Złombol 2014
Tradycyjnie, po każdej wyprawie, robimy krótkie zestawienie najważniejszych danych wyprawy Złombol. W tym roku sprawa wygląda następująco:
Liczba uczestników: 7
Liczba odwiedzonych państw: 8
Czas trwania podróży : 15 dni
Pokonany dystans: 5940 km
Ilość spalonego gazu LPG: 1225 L
Ilość spalonej benzyny PB95: 50 L
Ilość zużytego oleju silnikowego: 3,5 L
Rodzaje awarii:
- uszkodzona dętka w prawym tylnym kole
- uszkodzona felga w lewym tylnym kole
- uszkodzony stabilizator w lewym przednim kole
- uszkodzony tłoczek hamulcowy w prawym przednim kole
sobota, 27 września 2014
Dzień 15. Wracamy
No cóż, tak to już bywa, że wszystko co dobre musi się kiedyś skończyć… mamy przed sobą ponad 900km do domu więc niechętnie wsiadamy do Nyski. Co ? Już koniec ? No, niestety… obowiązki wzywają. Ogólnie trasa przebiegała bezproblemowo. Mieliśmy po drodze dwie przerwy na obiad i świetną kawkę w „Oldtimer”. W niedzielę rano, o godz. 3:30, gasimy silnik w Izbicku. Dotarliśmy bezpiecznie do domu!
piątek, 26 września 2014
Dzień 14. Wenecja wieczorową porą
Wyprawa zbliża się powolutku ku końcowi, ale zanim wyruszymy w drogę powrotną mamy w planie zwiedzić Wenecję. Jedziemy wzdłuż wybrzeża i robimy ostanie „włoskie zakupy” w napotkanym markecie. Oczywiście włoskiego wina nie mogło zabraknąć na naszej liście. Około 100 km przed naszym celem pomagamy zaprzyjaźnionej ekipie „Biała Strzała” usunąć usterkę przednich świateł i praktycznie, do Wenecji, docieramy ok godz. 18:00. Nie ma tego złego…. Wenecja nocą wygląda bajecznie a przemierzanie labiryntu uliczek w celu znalezienia placu Św. Marka sprawia nam wielką frajdę. Jest przygoda ! Podobno mamy szczęście, że dzisiaj zwiedzamy Wenecję bo jutro ma się odbyć ślub George’a Clooney’a i część miasta ma być wyłączona z ruchu… widać, facet nie próżnuje ;)
czwartek, 25 września 2014
Dzień 13. San Marino
Tęskniliśmy trochę za górzystymi terenami więc droga do San Marino sprawia nam wielką frajdę. Docieramy pod same mury miasta skąd ruszamy na zwiedzanie całego kompleksu ogrodzonego murem obronnym oraz wież usytuowanych na sąsiednich wierzchołkach Monte Titano. Mamy piękne widoki, a w oddali dostrzegamy Morze Adriatyckie. Jest super ! Po kilkugodzinnym pobycie w San Marino jedziemy na kemping w okolicy miejscowości Ravenna. Tam dokonujemy kolejnych regulacji hamulców oraz naprawiamy stabilizator w lewym przednim kole. Kosmetyka ! Takie usterki możemy mieć codziennie na Złombolu. Na kempingu spotykamy również rodzinkę, tzn. ojca z córką, którzy również od kilkunastu dni podróżują po Europie oldschool'owym Fiat 500 z przyczepką kempingową... super zakręceni ludzie !
środa, 24 września 2014
Dzień 12. Przeprawa nad Morze Adriatyckie
Cel na dzisiaj to przedostanie się na drugi brzeg, nad Morze Adriatyckie. Mimo, że jedziemy „krajówkami” przejazd przez Apeniny nie sprawia nam trudności. W południe lądujemy w San Benedetto del Tronto gdzie wita nas deszczowa i wietrzna pogoda. Mieliśmy w planach zostać tam dłużej i odpocząć na piaszczystych plażach… nic z tego, trzeba było uruchomić równie atrakcyjny plan B. Wyruszamy na północ i zatrzymujemy się w Loreto, gdzie zwiedzamy Sanktuarium Santa Casa. Następnie jedziemy w okolice miasta Rimini, gdzie postanawiamy przenocować na parkingu. Aaa.. byłbym zapomniał… jedząc obiadokolację, odwiedzają nas Karabinierzy, którzy dostali wezwanie aby sprawdzić co tutaj wyprawiamy. Skończyło się na uśmiechach, spisaniu danych osobowych i na wspólnym zdjęciu :)
wtorek, 23 września 2014
Dzień 11. Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu
Wyruszamy na podbój Rzymu naszą hippie-nyską. Nie wiemy, czy ktoś już przed nami robił takie akcje ale i tak czujemy się wyjątkowo. Pierwszym zadaniem, z jakim przyszło nam się zmierzyć było znalezienie parkingu dla naszej Nysy. Większość miejsc była albo zajęta albo nieosiągalna, ze względu na ograniczenia wysokości dla naszego wozu. W końcu, po 2 godzinnej objazdówce po centrum miasta znajdujemy parking i ruszamy w miasto. Udaje nam się zobaczyć m.in. Watykan, Zamek św. Anioła, Forum Romanum i oczywiście Koloseum. W jednej z uliczek jemy pyszny włoski obiad i próbujemy się wczuć w klimat miasta. Około północy opuszczamy Rzym z dużym niedosytem i nocujemy na stacji benzynowej poza granicami miasta. Do Rzymu jeszcze kiedyś wrócimy… tak na spokojnie.
poniedziałek, 22 września 2014
Dzień 10. Krzywa wieża
Jest grubo po północy a my dalej w drodze. Za wszelką cenę dotrzeć w okolice miasta Genova, tak by skrócić dystans, który mamy zamiar pokonać dzisiaj po południu. Ostatecznie lądujemy w miejscowości Pedale (bez skojarzeń) i zasypiamy na tutejszej promenadzie. Rankiem wyruszamy do Pizy sprawdzić czy krzywa wieża jest nadal krzywa i czy ludzie przyjmują dziwne pozy z „Power Rangers”. Potwierdzamy. W tych kwestiach nic się nie zmieniło. Wieczorem docieramy do Lido di Tarquinia gdzie nocujemy na kempingu. Idziemy wcześnie spać. Jutro Rzym !
niedziela, 21 września 2014
Dzień 9. Monaco
Dzisiaj wybieramy się nad Lazurowe Wybrzeże. Parę kilometrów po wyjeździe z naszego kempingu odkrywamy, że tylne lewe koło jest poluzowane… eh, mamy uszkodzoną felgę, nakrętki i częściowo szpilki…czyżby górskie serpentyny do tego doprowadziły, a może sabotaż ? No nic, zmieniamy koło i od tego momentu podróżujemy bez zapasu. Wymiana koła trochę nam zajęła i ze względu na ograniczony czas decydujemy się przejechać Cannes i Niceę wzdłuż promenady, bez zatrzymywania się. Piękna pogoda, przydrożne palmy i mnóstwo biegających ludzi po promenadzie tworzą całkiem fajny obraz, wręcz filmowy. Może nie przypadkiem odbywają się tutaj festiwale filmowe ? W końcu docieramy do głównego celu, czyli do Monaco gdzie planujemy spędzić całe popołudnie. Mamy szczęście, na niedzielnej polskiej mszy św. poznajemy ks. Bronisława i uroczą Natalię, którzy później przy kawce opowiadają nam o tym mieście. Co więcej, Natalia proponuje nam oprowadzenie po Monaco-Ville… księcia nie spotykamy ale za to mamy wspaniały widok na port Hercule i dzielnicę Monte Carlo. Wyjeżdżając z miasta jedziemy trasą, którą podczas Grand Prix pokonują bolidy F1 :)
sobota, 20 września 2014
Dzień 8. Kolejne naprawy i Saint-Tropez
Jedziemy wzdłuż wybrzeża krętymi drogami i podziwiamy wspaniały krajobraz… tak, tego nam brakowało w drodze do Lloret de Mar. Dzisiaj planujemy dotrzeć do Saint – Tropez, miejsca wypoczynku i lansu najbogatszych … również miejsca słynącego z komedii z Louisem de Fine w roli głównej. Wcześniej jednak chcemy zatrzymać się na kempingu gdzie czeka nas przegląd i regulacja hamulców. Zauważyliśmy, że od wczoraj prawe przednie koło nie hamuje tak jak trzeba… po inspekcji okazało się, że jeden z tłoczków odmówił posłuszeństwa. Nie zastanawiając się długo, korzystamy z naszych zapasów i wymieniamy uszkodzoną część… jesteśmy gotowi do podboju Saint Tropez. Po sezonie miasto jest raczej senne… spotykamy tam dwie różne grupy ludzi… bogaczy i turystów… Ci pierwsi pokazują swoje jachty zadokowane w porcie lub bawią się w zamkniętych gronach w ekskluzywnych klubach . Z kolei Ci drudzy snują się po ulicach i szukają tego uroku opisanego w przewodnikach. Saint - Tropez nie zrobiło na nas szczególnego wrażenia.
piątek, 19 września 2014
Dzień 7. Chill out
Plan na dziś… chill out… Korzystamy ze znakomitej pogody i lądujemy na plaży Playa de Lloret w Lloret de Mar. Jedni kąpią się w morzu, inni się opalają. Ładujemy baterie i się relaksujemy przed czekającą na nas trasą. Późnym popołudniem idziemy zobaczyć wybrzeże i zamek usytuowany na skale, wysyłamy także widokówki do naszej rodziny, znajomych i darczyńców Złombola. Wieczorem wyjeżdżamy w kierunku miasta Montpellier.
czwartek, 18 września 2014
Dzień 6. Barcelona
Czas wyruszyć w drogę powrotną do Polski, która w naszym wykonaniu będzie trwała 10 dni. Mamy ambitne plany ! Co z tego wyjdzie ? Zobaczymy. Na dzisiaj zaplanowaliśmy zwiedzanie Barcelony, więc szybko zwijamy obozowisko i żegnamy się z zaprzyjaźnionymi ekipami. Do Barcelony docieramy około południa jednak nie małym wyzwaniem było znalezienie wolnego miejsca na parkingu. Po zrobieniu kilku rund wokół centrum znajdujemy dogodne miejsce, a następnie ruszamy pieszo w miasto. Jemy hiszpańskie tapas, paella i popijamy sangria, a następnie zwiedzamy Sagrada Familia oraz idziemy deptakiem La Rambla nad wybrzeże. W końcu docieramy wieczorem na spektakl barwnych fontann Fuente mágica. Nocą jedziemy z powrotem do Lloret de Mar, gdzie postanawiamy przenocować na plaży… darmowy hotel z milionem gwiazd + szum morza. Chyba nie znajdziemy lepszej oferty ? :)
środa, 17 września 2014
Dzień 5. Lloret de Mar witaj !
Tak, jesteśmy niewyspani ale świadomość, że pozostało do celu tylko 270km dopinguje nas niesamowicie. Ekspresowe śniadanie, zakupy w lokalnym markecie i w drogę. Okazuje się, że burza, która próbowała zdmuchnąć nasze namioty ponownie chce pokrzyżować nasze plany. Dosięga nas olbrzymi deszcz, tak że wycieraczki samochodu nie nadążają przecierać szyb naszej "hippie nyski". 30 km przed celem, drogi są tak zalane, że tutejsza policja organizuje objazdy. Tak ma wyglądać nasz pobyt w "słonecznej" Hiszpanii ? To jest nasz cel ? Zrezygnowanie rysuje się na twarzach ekipy... 5 km przed miejscowością wyjeżdżamy spod pechowej chmury a naszym oczom ukazuje się słoneczne Lloret de Mar. Dotarliśmy do celu !
wtorek, 16 września 2014
Dzień 4. Pierwsze usterki
Strasznie nie chce nam się wstać... no cóż, nocna jazda nieźle nas wymęczyła. Gdy w końcu zmobilizowaliśmy się do przygotowania śniadania, zauważamy, że mamy mało powietrza w tylnym prawym kole. Ostre zakręty dały się we znaki, a wizyta u wulkanizatora tylko potwierdziła te przypuszczenia. Nie zastanawiając się długo, wymieniliśmy uszkodzoną dętkę i ruszamy w dalszą podróż. Dzisiaj nie chcemy męczyć naszego samochodu więc wybieramy autostrady, aby szybko i bezproblemowo przejechać Lazurowe Wybrzeże. Miejscowości takie jak Marsylia, Saint Tropez, Cannes czy nawet Monaco mamy zamiar zwiedzić w drodze powrotnej. Ostatecznie po kilkunastogodzinnej jeździe lądujemy w miejscowości Meze, gdzie rozbijamy obozowisko. Kapryśna pogoda nie pozwoliła nam się wyspać... czyli kolejne uroki Złombola. Do późnych godzin nocnych walczymy z silnym wiatrem, który próbuje zrobić z naszych namiotów latawce. Daliśmy radę !
poniedziałek, 15 września 2014
Dzień 3. Jezioro Garda i górskie serpentyny
Wstajemy wczesnym rankiem i jedziemy w kierunku jeziora Garda.
Wybraliśmy lokalną i malowniczą drogę, wśród pagórków i ogromnych winnic. Mamy
niesamowite widoki. Nad jezioro docieramy popołudniową porą, gdzie też
postanowiliśmy zjeść nasz obiad. Z czego składa się nasze menu ? No cóż, jest
to studencki i nisko budżetowy wypad, więc na polowym stole królują głównie
zupki chińskie, ryż, makaron i różnego rodzaju sosy na bazie pomidorów. Są też
pulpety, ale strasznie niedobre. Po obiedzie planujemy się przedostać nad Morze
Śródziemne. Ze względu na to, że średnia prędkość przelotowa naszej Nyski
wynosi 70km/h lądujemy na górskich serpentynach ok 23:00... Odcinek między
miastem Piacenza a Genova przypominał scenerię z filmów grozy... górskie serpentyny
z zakrętami 90 i 180 stopni, brak oświetlenia ulicznego, wąskie przejazdy
mostami i zbliżająca się burza, która przecinała niebo błyskawicami, raz za
razem. Adrenalina sięgała zenitu i zdecydowanie nie pozwalała zasnąć nawet
największym śpiochom w ekipie. Ostatecznie, po pokonaniu ekstremalnego odcinka,
dotarliśmy do Sanremo, gdzie na miejskiej promenadzie postanowiliśmy
przenocować.
niedziela, 14 września 2014
Dzień 2. Graz & Grado
Po pysznym śniadaniu wyruszamy z Berndem, naszym znajomym z Graz, na
zwiedzanie miasta i na niedzielną mszę św do tutejszej katedry. Mamy szczęście,
bo przy okazji załapujemy się na „Aufsteirern 2014”, gdzie poznajemy tutejsze
obyczaje, tańce i swojskie jadło. Jest super ! Około 14:00 żegnamy się z
Berndem i jedziemy do Grado, malowniczego miasteczka nad Morzem Adriatyckim.
Trasa przebiegła spokojnie i przypomniała nam dlaczego tak naprawdę bierzemy
udział w rajdzie Złombol. Sam rajd jest nie tylko fajną formą wspierania dzieci
z domów dziecka i zastrzykiem adrenaliny dla drużyny ale i szczególną okazją
wywoływania uśmiechu w osobach spotykanych na trasie. Nasza Nyska jak zwykle
robi pozytywne zamieszanie i poprawia humor losowo napotkanym przechodniom i
kierowcom wypasionych bryk.
sobota, 13 września 2014
Dzień 1. Wyruszamy do Hiszpanii !
Wstajemy wcześnie rano z łóżek i wyruszamy punktualnie o 5:00 z
Izbicka do Katowic na start rajdu Złombol 2014... część ekipy jest zmęczona, bo
do późna usuwała usterkę silnika i pakowała samochód... zero snu i naprawy do
samego końca - tak, to jest Złombol! W Katowicach rejestracja przebiegła
sprawnie i w samo południe wyruszyliśmy w podróż, którą mamy zamiar zakończyć
za dwa tygodnie. Część uczestników ruszyła na Węgry, na pierwszy wyznaczony
przez organizatorów kemping. Inni wybrali sobie za cel wybrzeże Morza
Adriatyckiego. My z kolei postanowiliśmy odwiedzić dobrego znajomego w Graz,
gdzie będziemy nocować. Jak przebiegała droga ? Autostrady, autostrady i
autostrady... czyli nuda. Już nie możemy się doczekać malowniczych tras nad
Francuską Riwierą.
wtorek, 26 sierpnia 2014
Promujemy Złombol'a
Co porabiamy w wolnym czasie, oprócz kręcenia śrubek w naszej Nysce ? Cóż, staramy się również promować ideę Złombol'a w różnego rodzaju mediach. W minioną sobotę mieliśmy fajny debiut w TVP Opole i Teleexpresie. Zachęcamy gorąco do obejrzenia nagrań oraz odwiedzenia zakładki "Media", gdzie umieściliśmy archiwalne wywiady do gazet.
Teleexpress [9:58]: http://teleexpress.tvp.pl/16296145/23082014-1700
sobota, 16 sierpnia 2014
Syzyfowa praca - uszczelnianie silnika
Jeden znajomy mechanik powiedział, że silnika w Nysce nie można uszczelnić... i miał rację ;) Co roku przerabiamy ten sam schemat: sprawdzamy uszczelki na których pojawiły się poważne wycieki, oceniamy wkład pracy i w końcu wymieniamy ;) Gdyby to były drobne wycieki, to pewnie zostawilibyśmy to w spokoju. Jednak gdy mamy świadomość, że gubimy w trasie olej... litry oleju, to decyzja o wymianie uszczelek jest jak najbardziej uzasadniona. Zdecydowanie piętą achillesową naszego silnika są uszczelki miski olejowej i pokrywy rozrządu.... dodatkowo w tym roku pojawił się wyciek na pompie wody, więc nie zastanawiając się długo, zdemontowaliśmy chłodnicę i wzięliśmy się do pracy.
piątek, 8 sierpnia 2014
Regeneracja gaźnika
Zapach benzyny w kabinie samochodu i "zalewanie" silnika było wystarczającym sygnałem aby przyjrzeć się bliżej gaźnikowi. Ostatnia inspekcja była robiona przed wyjazdem do Szkocji, więc był to też dobry moment na gruntowny przegląd. No cóż... po rozkręceniu gaźnika okazało się, że jeden z pływaków oderwał się od dźwigni i leżał na dnie komory pływakowej. Co więcej, pływak ten był nieszczelny... Na szczęście nie jest to usterka, która wymaga wielkich nakładów pracy. Lutownica i kawałek cyny wystarczyły aby poradzić sobie z problemem. HippieNyska znowu pracuje normalnie :)
piątek, 1 sierpnia 2014
Przygotowania idą pełną parą
Czas dodać nowy wpis, bo jeszcze pomyślicie, że się rozmyśliliśmy :) Co nowego u nas ? Cóż, skrupulatnie wypełniamy pozycje z naszej listy "100 things to do"... Aktualnie robimy generalny przegląd przedniego zawieszenia i układu kierowniczego, aby zniwelować występujące luzy do minimum. Mamy nadzieję, że komfort jazdy się poprawi i kręcenie kierownicą wte i wewte na prostej drodze się skończy ;)
poniedziałek, 6 stycznia 2014
Złombol 2014 - Vamos a la playa !
Witamy ponownie po dłuższej przerwie na naszym blogu :) Nasza HippieNyska zapadała w sen zimowy i pewnie już marzy o kolejnych wojażach. No własnie, w sen zimowy ? Mamy wrażenie, że przywieźliśmy sierpniową pogodę z samego Nordkapp'u... dużo słońca, bezchmurne niebo i temperatura oscylująca w okolicach 10 st. C. Do kompletu brakuje jedynie "białych nocy"... ale dzisiaj nie o tym ;) Parę dni temu organizatorzy ogłosili cel tegorocznej charytatywnej wyprawy "ZŁOMBOL 2014", a jest nim Lloret de Mar w Hiszpanii... malownicze miasto i kurort nad Morzem Śródziemnym, niedaleko Barcelony. Szykuje się malownicza trasa wzdłuż Lazurowego Wybrzeża jak i kilkanaście miast, które od dawna chcieliśmy odwiedzić. Czy jedziemy ? No ba ! Ekipa HippieNyss melduje gotowość do startu. Vamos a la playa !
P.S. Widzieliście już relację z wyprawy na Nordkapp ? Co prawda, nie jesteśmy tam widoczni ale film oddaje całkowicie ducha rajdu ZŁOMBOL !
P.S. Widzieliście już relację z wyprawy na Nordkapp ? Co prawda, nie jesteśmy tam widoczni ale film oddaje całkowicie ducha rajdu ZŁOMBOL !
czwartek, 29 sierpnia 2013
Podziękowania :)
Sukces ma wielu ojców ! Podobnie jak w poprzednich edycjach tego ekstremalnego rajdu załoga HippieNyss mogła ponownie doświadczyć niebywałej życzliwości oraz bezinteresownej pomocy wielu osób z Gminy Izbicko i okolic. Jest to dla nas bardzo ważne dlatego z całego serca przesyłamy Wam nasze podziękowania !
W szczególności chcielibyśmy podziękować kilku osobom, którzy w trakcie przygotowań podali nam pomocną dłoń i udzielili fachowych rad. Są to:
- Andrzej Kapica
- Ryszard Kampa
- Norbert Wieczorek
Dziękujemy za zaangażowanie !
Cała akcja nie miała by sensu gdyby nie darczyńcy, którzy wsparli akcję ZŁOMBOL 2013 i tym samym umożliwili naszej załodze start w rajdzie. Jest nam niezmiernie miło, że podobnie jak w zeszłym roku, ZŁOMBOL 2013 został wsparty przez:
- Gmina Izbicko
- Eurocar Wieczorek
- Restauracja Fuhlwypas
- Dach-Profi Grzegorz i Karol Knapik
- Usługi Plastyczno-Reklamowe Radziej
W imieniu naszym jak i fundacji "Nasz Śląski" dziękujemy za zaufanie !
ZŁOMBOL 2013 przeszedł już do historii...czas wrócić do szarej rzeczywistości ;) Pozostały nam wspaniałe wspomnienia nie tylko z trasy ale i z samych przygotowań samochodu. Doświadczenie, które zdobyliśmy przy planowaniu trasy, budżetu i logistyki, i które wymagało dużej energii na pewno nie pójdzie na marne !
Poniżej jeszcze raz zamieszczamy naszą trasę, którą przebyliśmy w ciągu 14 dni, a innym ekipom w Złom-bolidach mówimy: Do zobaczenia za rok !
poniedziałek, 26 sierpnia 2013
Złombol 2013. Statystyki
Jak co roku, robimy małe podsumowanie tegorocznej wyprawy. Oto kilka najważniejszych danych :)
Liczba uczestników: 7
Liczba odwiedzonych państw: 8
Czas trwania podróży : 14 dni
Pokonany dystans: 6740 km
Ilość spalonego gazu LPG: 907 L
Ilość spalonej benzyny PB95: 422 L
Ilość zużytego oleju silnikowego: 3,5 L
Rodzaje awarii:
- uszkodzony bieżnik tylnego prawego koła
- uszkodzony wentyl w lewym przednim kole
- wyciek oleju z silnika
- zwarcie instalacji elektrycznej
Inne: włamanie do samochodu - skradziona kamera i tablet.
Liczba uczestników: 7
Liczba odwiedzonych państw: 8
Czas trwania podróży : 14 dni
Pokonany dystans: 6740 km
Ilość spalonego gazu LPG: 907 L
Ilość spalonej benzyny PB95: 422 L
Ilość zużytego oleju silnikowego: 3,5 L
Rodzaje awarii:
- uszkodzony bieżnik tylnego prawego koła
- uszkodzony wentyl w lewym przednim kole
- wyciek oleju z silnika
- zwarcie instalacji elektrycznej
Inne: włamanie do samochodu - skradziona kamera i tablet.
piątek, 23 sierpnia 2013
Dzień 14. Droga do domu
Czas zwijać obozowisko i ruszać do Polski. Niestety, wszystko co dobre szybko...zbyt szybko się kończy :) Zwijamy obozowisko i po paru minutach jesteśmy na niemieckiej Autobahnie, na której nie ma ograniczeń prędkości. W sumie nas to nie dotyczy bo nasze „prywatne” ograniczenie (80km/h) skutecznie hamuje zapędy rajdowe kierowców ;) Po przeszło 12 godzinnej podróży z jedną przerwą na obiad docieramy do naszych domów.
czwartek, 22 sierpnia 2013
Dzień 13. Nadrabiamy braki z dzieciństwa :)
Po wczorajszym dniu humory całej ekipy nie były... delikatnie mówiąc... dobre. Jeszcze w nocy przeprawiliśmy się promem z Danii do Niemiec i ruszyliśmy w kierunku Sierksdorf gdzie znajduje się Hansa-Park. Tam na parkingu rozbiliśmy namioty na ciepłej kostce brukowej ;) Już wcześniej zakładaliśmy, że ten dzień wyprawy rezerwujemy na szaleństwa na kolejkach górskich i nadrabianie zaległości z dzieciństwa. Po wczorajszym incydencie tym bardziej było to wskazane. W parku spędziliśmy cały dzień ! Poczuliśmy adrenalinę i ściskanie w żołądku. No i humory zdecydowanie się poprawiły! Wieczorem docieramy do Travemunde i Priwall, i tam lokujemy się na kempingu. Rozpalamy także uroczystego grilla bo to już ostatnia noc naszej wyprawy :)
środa, 21 sierpnia 2013
Dzień 12. Mała Syrenka i... włamanie do samochodu.
Zanim wyruszyliśmy przez most do Kopenhagi postanowiliśmy zwiedzić Malmo, a dokładniej średniowieczne śródmieście. Malmo to bardzo fajne i klimatyczne miejsce. Hmm.. porównując do Sztokholmu... jakieś takie bardziej żywe. Po zobaczeniu Gamla Staden i XV wiecznego zamku Malmohus wyruszamy słynnym mostem do Kopenhagi. Tam znajdujemy miejsce do parkowania jak i punkt informacyjny (turystyczny) gdzie pobieramy darmowe mapki i przewodniki. Kopenhagę zwiedzamy wzdłuż zaproponowanej przez przewodnik trasy co zajęło nam pieszo ok 3-4 godz. Widzieliśmy chyba wszystko, łącznie z Małą Syrenką ;) Po powrocie do samochodu zauważamy odsunięte okno od strony kierowcy - było włamanie (!) i to praktycznie w centrum miasta :/ (Niestety, ze względu na taką a nie inną konstrukcję, okna w przednich drzwiach Nysy można łatwo sforsować). Na szczęście nie udało się złodziejom wyłamać zamku w drzwiach więc łupem padła tylko kamera i tablet, będące w zasięgu ręki na tylnym siedzeniu... eh, mamy nauczkę na kolejne wyprawy. Aha, z tego miejsca pozdrawiamy złodziei - zapomnieliście ładowarki do kamery!