No cóż, tak to już bywa, że wszystko co dobre musi się kiedyś skończyć… mamy przed sobą ponad 900km do domu więc niechętnie wsiadamy do Nyski. Co ? Już koniec ? No, niestety… obowiązki wzywają. Ogólnie trasa przebiegała bezproblemowo. Mieliśmy po drodze dwie przerwy na obiad i świetną kawkę w „Oldtimer”. W niedzielę rano, o godz. 3:30, gasimy silnik w Izbicku. Dotarliśmy bezpiecznie do domu!