Zapach benzyny w kabinie samochodu i "zalewanie" silnika było wystarczającym sygnałem aby przyjrzeć się bliżej gaźnikowi. Ostatnia inspekcja była robiona przed wyjazdem do Szkocji, więc był to też dobry moment na gruntowny przegląd. No cóż... po rozkręceniu gaźnika okazało się, że jeden z pływaków oderwał się od dźwigni i leżał na dnie komory pływakowej. Co więcej, pływak ten był nieszczelny... Na szczęście nie jest to usterka, która wymaga wielkich nakładów pracy. Lutownica i kawałek cyny wystarczyły aby poradzić sobie z problemem. HippieNyska znowu pracuje normalnie :)